Magdalena Samozwaniec, córka Wojciecha Kossaka oraz siostra Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, to postać szalenie barwna. Jej poczucie humoru zrewolucjonizowało scenę polskiej literatury. Do dziś czytuje się słynną parodię Trędowatej , a wspomnienia pisarki są świadectwem epoki, która bezpowrotnie przeminęła. Jaka była Magdalena Samozwaniec? Oraz, które z dzieł tej znakomitej satyryczki warto przeczytać? O tym wszystkim (i nie tylko) w artykule.

Magdalena Samozwaniec

Kossakówka, domem artystów

Magdalena Samozwaniec urodziła się w rodzinie bardzo ważnej dla polskiej kultury. Jej dziadek – Juliusz Kossak, zakupił działkę w Krakowie, na której dorastały kolejne pokolenia Kossaków. Niestety, losy świata dla dworku, zwanego „Kossakówą” nie były najprzychylniejsze i choć budynek stoi po dziś, jest w opłakanym stanie. Jednak, wróćmy do początku. Juliusz, słynny batalista, przekazał swój warsztat twórczy synowi Wojciechowi Kossakowi, współtwórcy między innymi słynnej Panoramy Racławickiej. W kolejnym pokoleniu syn Wojciecha, Jerzy, zajął się malarstwem. Na tym nie kończą się artyści z rodu Kossaków. Wystarczy wskazać także inne wnuczęta Juliusza: słynną powieściopisarkę Zofię Kossak-Szczucką, córkę brata bliźniaka Wojciecha – Tadeusza, żonę Witkacego – Jadwigę Unrug, jedną z najwybitniejszych polskich poetek – Marię Pawlikowską-Jasnorzewską i nieco nieporadne „Madziusiątko”, które zwojowało świat literatury w sposób niezwykle żartobliwy.

Na ustach grzechu

Wojciech Kossak, ukochany „tatko”, własnym sumptem wydał debiuty literackie swoich dwóch córeczek. Niebieskie migdały (1922), pierwszy tomik Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, nieszczególnie przypadł do gustu mieszkańcom Krakowa i zalegał na strychu Kossakówki, zaś debiut Samozwaniec okazał się strzałem w dziesiątkę. Na ustach grzechu (1922), czyli parodia Trędowatej Heleny Mniszkówny, rozeszło się w oka mgnieniu. Istniały głosy, że tak naprawdę dzieło ma trzech autorów, gdyż za wyjątkiem Magdaleny, tekstem zajmowała się również Pawlikowska oraz jej ówczesny partner – Jan Pawlikowski. Chociaż czas przyniósł pewną weryfikację i współcześni czytelnicy bardziej od dzieł Samozwaniec znają poezję Marii Pawlikowskiej, wtedy na językach wszystkich była jej młodsza siostrzyczka.

„Kobiety całują się na przywitanie, bo nie mogą się ugryźć”

Podtytuł jest jednym z aforyzmów cytowanych po dziś. Samozwaniec cechowało olbrzymie poczucie humoru. Nawet kiedy była już starsza, sporo żartowała na co dzień. Wielu znajomych wspomina Magdalenę, jako kobietę szczególnie zadbaną, nawet kiedy dobiegała 60-tki. Jeden z przyjaciół, zachwycony aparycją Kossakówny, stwierdził, że bardzo dobrze się trzyma. Jako odpowiedź usłyszał maksymę, iż kobieta musi się trzymać, kiedy już puszczać jej się nie wolno.

Samozwaniec, jak przystało na kobietę z dobrego domu, zachowywała się niezwykle z klasą. Niemniej jej ostry żart pozostał zapisany w wielu relacjach bliskich osób artystce, jak i w jej dziełach, tu można chociażby wymienić Szczypta soli, szczypta bliźnich (około 1968), Tylko dla mężczyzn (1958) czy Tylko dla kobiet (1957).

„Moja saga rodzinna”

Po drugiej wojnie światowej Magdalena pozostaje sama. Najpierw umiera Wojciech Kossak, następnie jego żona, oraz ich starsza córka, będąca na obczyźnie. Pawlikowska-Jasnorzewska odchodzi po wielkiej walce z chorobą i zostaje pochowana przy szpitalu onkologicznym
w Manchesterze. Samozwaniec dowiaduje się o stracie siostry z opóźnieniem. Swoje ówczesne życie poświęca na spisywaniu wspomnień o czasach, które przeminęły, szkicując życie rodzinne Kossaków. Większość tych wspomnień skupia na postaci Pawlikowskiej. Najpierw wydaje Marię i Magdalenę (1956), następnie pisze Zalotnice niebieską (1973), która zostaje wydana już po śmierci autorki. Niedawno, ukazała się książka, na którą składają się nieopublikowane dotychczas wspomnienia Magdaleny, najprawdopodobniej przeznaczonych na audycje radiowe. Dziełko nosi tytuł Z pamiętnika niemłodej już mężatki i zostało zredagowane przez krewnego pisarki – Rafała Podrazę. Wszystkie te pozycje, w sposób wielce zabawny, ukazują rodzinę Samozwaniec oraz przedwojenny świat obu sióstr.

Magdalena umiera w 1972 r., jej pogrzeb odbył się na Powązkach Wojskowych, gdyż na Powązkach nie było można znaleźć na daną chwilę miejsca. Kwatera, w której spoczęła pisarka, była więc chwilowa, a dół przykryto zabezpieczającą kratą. Niemniej, pewna dama, chcąc się pożegnać z przyjaciółką stanęła na niezbyt dobrze przygotowanym zabezpieczeniu i wpadła do dołu. Towarzyszący jej partner, zdziwiony całym zajściem, chcąc uratować kobietę, chwycił za lisa, którym była ozdobiona. Niestety, tak jak wspomniałam, czyny mężczyzny poszły na marne, bo w ręku jedynie dzierżył nieszczęsnego lisa. Zebrane towarzystwo skwitowało, że anegdota ta jest jak najbardziej w stylu Magdaleny. Przecież sama głosiła, że „pogrzeb, to zabawa w chowanego”.

Autor: Ewelina Adamik

Źródła :
R. Podraza, Magdalena, córka Kossaka. Wspomnienia o Magdalenie Samozwaniec, Warszawa 2008.
M. Samozwaniec, Maria i Magdalena, Warszawa-Rzeszów 2004.
M. Samozwaniec, Z pamiętnika niemłodej już mężatki, op. R. Podraza, Warszawa 2010.