W dzisiejszym świecie zdominowanym przez social media trendy wyznaczają celebrytki o perfekcyjnych kształtach i idealnych twarzach. Można więc ulec wrażeniu, że niemal każda dziewczyna chce wyglądać tak, jak one. W rezultacie portale społecznościowe są przepełnione zdjęciami kobiet, które wyglądają praktycznie tak samo. Mają krągłe pośladki à la Kim Kardashian, dokładnie wyrysowane brwi oraz napuchnięte, pełne usta. Wydaje się, że kobieta niepodążająca ślepo za wykreowanym, instagramowym ideałem piękna staje się pewnego rodzaju wyjątkiem. Wzorując się na postaci Audrey Hepburn, najwybitniejszej aktorki wszechczasów, zastanowimy się, jak w świecie pełnym „kardashianek” pozostać sobą i dobrze się z tym czuć.

Co tak naprawdę jest istotą kobiecości?

Chyba każdy kojarzy jedną z pierwszych scen kultowego filmu lat 70., w której Audrey Hepburn ubrana w wieczorową kreację i czarne okulary marki Ray Ban stoi przed salonem Tiffany’ego jedząc śniadanie. Każda rola tej zachwycającej brytyjskiej aktorki wzbogacała ówczesną modę o coraz to nowe trendy. „Śniadanie u Tiffany’ego” rozsławiło małą, czarną sukienkę projektu Givenchy. Jej połączenie ze sznurem pereł i kapeluszem stanowi jeden z najbardziej rozpoznawalnych looków w historii mody. Natomiast kilka lat wcześniej, tuż po premierze „Rzymskich wakacji” z 1953 roku, wiele kobiet zaczęło podcinać swoje włosy w stylu „pixie”. Czy to w luźnych koszulach, bluzkach w paski, czy golfie-we wszystkim wyglądała zachwycająco!  Na czym polegał fenomen urody Audrey Hepburn?

Przede wszystkim na tym, że jej uroda polegała na czymś więcej, niż tylko na ładnej buzi. Aktorka miała dość luźny stosunek do piękna fizycznego, gdyż jak wynika ze wspomnień jej współpracowników i rodziny, ona sama nie uważała się za piękną kobietę. Całe swoje życie twierdziła, że jest za chuda, ma za małe piersi i za krzywy nos. Jak stwierdził syn aktorki, Luca Dotti: „Była gwiazdą, która nie dostrzegała własnego blasku”, a jednak jej blask uderzał w widza za każdym razem, kiedy pojawiała się na ekranie. Audrey Hepburn pokazywała, że piękno fizyczne nie ma większej wartości, jeśli nie idzie w parze z cennymi cechami psychologicznymi i emocjonalnymi danej osoby. „Żeby mieć piękne oczy, szukaj dobra w oczach innych. Żeby mieć piękne usta, wymawiaj tylko piękne słowa. I by zachować równowagę, idź naprzód w pewności, że nigdy nie jesteś sam” twierdziła. Tuż po pogrzebie aktorki, Charles Champlin stwierdził, że aktorka pokazała mężczyznom prawdziwą istotę kobiecości. Udowodniła, że prawdziwa atrakcyjność kobiety ujawnia się w jej wdzięku, spokoju, inteligencji i szczerości, a nie w jej wyglądzie.

Audrey Hepburn

Bądź dobra i pomocna

Audrey Hepburn jest jedną z piętnastu osób w historii, które zdobyły wszystkie cztery prestiżowe nagrody tj. Oskara, Grammy, Emmy i Tony, a mimo tego nie poświęciła całego swojego życia karierze. Pod koniec lat 60. odrzucała coraz to kolejne role po to, aby poświęcić się rodzinie i nieść pomoc potrzebującym. Mimo że była aktorką u szczytu sławy, nie odnajdywała się w wielkim świecie. W biografii Audrey jej syn wspomina, że być może dlatego, że cechowała ją ogromna skromność, ogłada i minimalizm. „Kiedy dorośniesz odkryjesz, że masz dwie ręce: jedną, by pomagać sobie i drugą, by pomagać innym” powtarzała aktorka. W latach 50. angażowała się ona w pomoc humanitarną, stając się członkinią organizacji UNICEF i biorąc udział w akcjach, które pomagają głodującym dzieciom w Sudanie, Salwadorze, Wietnamie i innych krajach. „To był jej przepis na szczęście.” zdradza jej syn.

Audrey Hepburn nie zaniedbywała także rozwoju osobistego. Całe życie wstawała wcześnie rano, żeby ćwiczyć, była bardzo dobrą kucharką, uwielbiała pracować w ogrodzie. Ponadto była poliglotką i biegle posługiwała się pięcioma językami.

Nie oceniaj innych

Mimo że ocenianie oraz porównywanie się z innymi, szczególnie w dobie social mediów, wydaje się czymś nieuniknionym, warto się nad tym głębiej zastanowić. Pomimo statusu wielkiej gwiazdy, Audrey Hepburn nie czuła się w jakiś sposób wyróżniona i traktowała wszystkich ludzi z szacunkiem i uprzejmością. Powtarzała, że „można więcej dowiedzieć się o kimś z tego, co mówi o innych niż z tego, co o nim mówią inni”. Uważała, że mówienie o kimś źle, działa raczej na niekorzyść osoby wypowiadającej te słowa, niż tej, której dotyczą. Aktorka była powściągliwa w opiniach, przez co została zapamiętana jako profesjonalna i życzliwa wobec innych.

Oczywiście wiadomo, że uleganie modzie i naśladowanie innych, szczególnie sławnych osób, nie jest przecież niedawno odkrytym zjawiskiem. Nie jest też groźne, jeśli potrafi się znaleźć złoty środek. Problem powstaje w momencie, w którym kobiety poprzez ślepe dorównywanie ówcześnie panującym kanonom piękna, całkowicie tracą swój indywidualizm i poczucie własnej wartości. Próbując dorównać wyretuszowanym zdjęciom ulubionych celebrytek, wprawiają się w kompleksy. Stawiają wygląd fizyczny ponad to, co mają w głowie. Oczywiście, nie każda z nas wygląda jak Audrey Hepburn, czyli piękna aktorka, która jednym uśmiechem wywołuje zachwyt. Jednak jej osoba, może być przykładem na to, jak należy podchodzić do kwestii własnego wyglądu i jak powinno się traktować samą siebie. W świecie pełnym kardashianek możesz być jedną z jej kopii, o ile Ci z tym dobrze, ale nie traktuj swojego wyglądu, jako wyznacznika własnej wartości.