Pamiętam jak pierwszy raz o tofu usłyszałem w bajce. Było tam przedstawione jako zła, bezkształtna masa, która próbuje siłą podbić świat. Później przez większość czasu kojarzyłem je jedynie z bezsmakowym wymysłem nowoczesnej kultury. Teraz natomiast chętnie, z własnej woli, sięgam po tofu jako ciekawy zamiennik mięsa w potrawach wytrawnych, ale także w formie zdrowego deseru.

tofu

Czym właściwie tofu jest?

To nic innego jak mleko sojowe poddane procesowi koagulacji, inaczej zagęszczaniu czy skrzepnięciu, w wyniku którego z płynnej substancji powstaje gęsta masa. Tofu jest więc produktem w zupełności naturalnym, otrzymywanym z naturalnych składników.

Skąd pochodzi tofu?

Regionem z którego wywodzi się ten produkt są Chiny. Jednak dużą popularność tofu można zaobserwować w całej Azji, zarówno w Japonii, jak i Korei czy Tajlandii.

Czy tofu jest coś „warte”?

W istocie. Tofu ma bardzo istotne wartości odżywcze potrzebne w zbilansowanej diecie. Przede wszystkim jest bogate w białko, podstawowy budulec mięśni, co w połączeniu z np. ryżem jest istotne przy sportowym trybie życia. Zawiera także tłuszcze roślinne, zdrowsze dla człowieka niż tłuszcze zwierzęce, uczestniczące w procesie wchłaniania witamin w organizmie człowieka.

Jak smakuje tofu?

Samo w sobie tofu, bez żadnej obróbki i przygotowania jest w zasadzie bez smaku, czasami tylko z lekko słonawym posmakiem, np. gdy mamy do czynienia z wędzonym produktem.

Czy da się więc sprawić, że tofu nam zasmakuje?

Przejdźmy więc do sedna i odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Tak, tofu może być smaczne i to nawet bardzo, przy zaledwie minimalnym wysiłku i kosztach. Wystarczy odrobina kreatywności i wolnego czasu, a możemy być naprawdę miło zaskoczeni. Postaram się przedstawić kilka pomysłów jak przyrządzić tofu bez zbędnego wysiłku. Zaznaczam, że nie są to gotowe przepisy, a jedynie nakreślenie form w jakich można te dania przygotować. Sam byłem zaskoczony jak wiele można zrobić z tofu. A oto kilka przykładów:

  • „Tofu à la kurczak”

    Najprostszym chyba możliwym do przygotowania daniem z tofu jest danie „ala kurczak”. To nie jest oficjalna nazwa! Chodzi tu wyłącznie o zastąpienie w proporcjach 1:1 kurczaka na tofu. Co to oznacza w praktyce? Podsmażamy pokrojone w kostkę tofu na patelni i doprawiamy wedle uznania (warto je wcześniej zamarynować, smak będzie wyraźniejszy). Może to być chilli, jeżeli ktoś preferuje ostre potrawy lub curry, gdy celujemy w klimaty bardziej azjatyckie. Nawet trochę przecieru czy koncentratu pomidorowego może zmienić nasze tofu w danie kuchni włoskiej. Teraz wystarczy dodać ulubione warzywa, wedle uznania, papryka, cebula, czosnek, kukurydza, itp. Na koniec podajemy z kaszą bądź ryżem (ziemniaki nie sprawdzają się najlepiej) i voilà, danie gotowe. Smacznie i zdrowo!

  • „Tofucznica”

    Jak sama nazwa może sugerować, jest to nic innego jak jajecznica z tofu zamiast jajek. Brzmi dość dziwnie, ale zapewniam, że jest bardzo smacznie. Sposób przygotowania jest wręcz banalny. Kruszymy tofu, najlepiej widelcem, tak aby przypominało nieco smażone jajka w rzeczonej jajecznicy. Potem wystarczy podsmażyć na patelni z ulubionymi przyprawami i warzywami. Cebulka, trochę pieprzu i soli nadają się doskonale. Idealnie sprawdza się na szybkie i przede wszystkim pożywne śniadanie, przed ciężkim dniem w pracy.

  • Tofu na słodko

    Równie proste w przygotowaniu jak poprzednie potrawy. Tofu blendujemy z dodatkiem łyżki kakao i odrobiną mleka (najlepiej roślinnego, może być owsiane bądź sojowe). Dodajemy bakalie, wedle uznania, można je zblendować razem z resztą bądź dołączyć na koniec w całości. Sam preferuje zmiksowane daktyle, wcześniej wyparzone przez kilkadziesiąt minut we wrzątku. To danie jest doskonałe jako deser, po którym nie tylko zaspokoimy wewnętrzną cukrzycę (jak zwykł nazywać mój tata nagłą potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego), którą wszyscy doskonale znamy, ale również zaspokoi nasz głód na cokolwiek innego. Deser z tofu bowiem jest niezwykle sycący. Dlatego raz przygotowany starczy na kilka posiłków, bo nie da się go zjeść dużo jednorazowo.

Być może chociaż część z Was przekonałem do zmiany nawyków żywieniowych. Nie jest to w żadnym stopniu próba nakłonienia do weganizmu. Sam nie odmówię dobremu schabowemu i nie pogardzę smacznym burgerem z wołowiną. Chciałem jednak pokazać, że można inaczej. A coś co jeszcze kilka lat temu uważałem za zupełnie niepotrzebny wymysł, teraz stało się ważną częścią mojej diety. Spróbować wszak nie zaszkodzi.

Autor: Krystian Najdowski